Archiwum styczeń 2016, strona 1


sty 07 2016 Tatus i Synek
Komentarze (1)
Co ja mam z tym swoim dzieckiem... Dbam mysle tylko o Nim nie zwazam na siebie... A On woli Tatusia :P uslyszy otwierajacy sie zamek w drzwiach leci z nieopisana radoscia i tupta zeby Paskuda wzial Go na rece :) nasladuje Go we wszystkim. Dzisiaj Moj zaczal nasladowac prosiaka xD albo wscieklego knura... Tak to drugie bardziej pasuje ;) po godzinie Synek nasladujac Tatusia tez zaczal kwiczec po swojemu. Myslalam ze padne ze smiechu. Ja probuje uczyc Go prostych slow a On prosze. Wszystkie odglosy Mojego ma opanowane :P smieje sie z tego ale chyba powinnam zainterweniowac. Zamiast mowic Synek bedzie wydawal dziwne dzwieki...
nowaja1989   
sty 07 2016 Jak to było z Paskudą...
Komentarze (4)

Ciekawa historia, którą opiszę z największą przyjemnością śmiejąc się przy tym i ciesząc :) może na początku... Skąd Paskuda? On zaczął nazywać mnie Gnidą - bo zniszczyłam Jego wspaniałe kawalerskie życie. Tak Mu zamieszałam w głowie, że myślał o mnie dniami i nocami - Jego słowa ;) więc ja w odwecie wołałam na Niego Paskuda. 

W sierpniu 2011 zatrudniłam się w firmie S. Byłam tam 1,5 roku wcześniej na stażu. Kadrowa mnie polubiła. W momencie, gdy MK odchodziła na macierzyński, zadzwoniła do mnie. Zgodziłam się od razu. Taka okazja rzadko się zdarza. Na normalną pracę porządne doświadczenie na CV! W tamtym momencie pracowałam na kasach w marketach. Wiedziałam, że mogę tam wrócić w każdej chwili. Jako sumienny pracownik miałam mnóśtwo godzin mało wolnego. Wystarczyła jedna rozmowa z Szefem SP. Wziął mnie od razu. Za marne pieniądze - 1000 - ale pomyślałam, że warto przebiedować. Na kasach wyciągałam ok. 1300. Nie pamiętam kiedy pierwszy raz zobaczyłam Paskudę... Za to doskonale pamiętam wrażenie jakie na mnie zrobił. Wszedł do pokoju, w którym pracowałam z MK i kierwonikiem KS, ubrany w bojówki o kolorze pustynnym. Ciemna koszulka. Taki cholernie męski pewny siebie. Z ogromną charyzmą. Czuć było od Niego prawdziwym facetem na odległość. Tylko... Hmmm... Za stary. I pewnie ma żonę. Starałam się o Nim nie myśleć. Chociaż lubiałam patrzeć jak chodzi. Ja też Mu się spodobałam. Od pierwszego wejrzenia wpadłam Mu w oko. Rzucił jakiś komplement - już nie pamiętam jaki. Na początku jak przyjeżdżał - On pracował we Wro, ja w swojej miejscowości - siedział w sekretariacie. Moje pierwsze słowa do Niego: czy mógłby PAN i nie dokończyłam :P Mój tak się obruszył za tego Pana, że dostałam zrypkę :) później bałam się do Niego odzywać. Nagle, od września, Paskuda przeniósł się do mojego pokoju. Ponieważ kierownik często wyjeżdżał, bywaliśmy sami. Dużo romawialiśmy, śmialiśmy się. Myślałam o Nim coraz więcej. Wstając rano zastanawiałam się czy będzie w firmie czy zadzwoni. Nawet jak Go nie było telefon od Niego zawsze miałam. Z byle powodu. W połowie września sprawdzałam kiedy zaczynają mi się zjazdy. Powiedziałam na głos że to już za tydzień. To wtedy Paskuda spytał czy nie pójdę z Nim na obiad. Odmówiłam :P wykłady miałam do późna a ostatni autobus do domu o 17. Kilka dni potem dostałam śmieszną wiadomość na Sympatia.pl. Tak tak byłam tam zarejestrowana. Akt desperacji? Może. Nie chciałam być sama. Po prostu. Pokazałam ja Paskudzie. Jak się potem okazało, On też był tam. Napisał do mnie. Ja odpisałam. Od słowa do słowa dał mi do zrozumienia że jest mną poważnie zainteresowany. Odmówiłam mu drugą randkę. Bałam się. Tego wieku. Jego sposobu bycia. To kobieciarz. Ja byłam domatorką On imprezowicz. Dużo różnic. Za dużo. W pewnym momencie powiedziałam że nic z tego nie będzie. Czy odpuścił? Nie do końca. Dalej mnie adorował chociaż mniej. Pewnego dnia zadzwonił do mnie. Miał wypadek na autostradzie. Wystraszyłam się. Na szczęście to tylko stłuczka na samym zjeżdzie. Nie było Go kilka dni w pracy a ja zrozumiałam... 6 października 2011, równo 6 miesięcy po rozstaniu z MT, ponownie zaprosił mnie na obiad. Tym razem się zgodziłam. To był czwartek... Restauracja potem spacer... Było genialnie! Na ławce w parku mnie przytulał. A ja czułam na nodze jak bardzo Go pociągam ;) Z zasady nie całowałam się z Nim chociaż bardzo tego pragnęłam. Pierwszy raz w życiu tak bardzo chciałam kochać się z mężczyzną... Odwiózł mnie do domu. Zaproponował wspólny wypad w góry na weekend. Zamurowało mnie. Zgodziłam się pod warunkiem, że będziemy mieli osobne pokoje. I pojechaliśmy. Na miejscu zapatrzyłam się na piękne widoki. Paskuda w tym czasie wziął dla nas pokój. Jeden xD byłam trochę zła ale co tam... Tak naprawdę chciałam zachować pozory. Że nie jestem łatwa. Byłam niemal pewna jak się skończy ten wyjazd. Pani zaprowadziła nas do pokoju. Stanęłam w oknie. I wtedy mnie pocałował... Odleciałam... Czegoś takiego w życiu się nie spodziewałam... Takie rzeczy to tylko w filmach... Nie wylądowaliśmy w łóżku. Poszliśmy na spacer. Kolacja. Długie rozmowy do późna. Aż w końcu stało się :) poniosło nas. Mnie Jego. Pierwszy raz był bardzo bolesny... Okazało się że dopiero On przebił mi błonę dziewicza xD miał czym... Paskuda też był w szoku jak zobaczył krew. Śmiejemy się z tego do dnia dzisiejszego :) że byłam dziewicą-niedziewicą :) i tak żyjemy sobie do dnia dzisiejszego... Już ponad 4 lata...

nowaja1989   
sty 06 2016 Zastanowienie...
Komentarze (9)
Komentarze kolezanki bardziejtrzydziesta wzbudzily we mnie hmmm... cos o czym zapomnialam... Moje opowiadania... Te stare i calkiem nowe... Napisze teraz cos o czym nigdy nie mowilam. Nikomu. Nie wiem czy to jest normalne. Nocami gdy nie moge spac czy podczas spacerow z muzyka na uszach w glowie wymyslam sobie rozne historie. O mnie o innych tworze nowe postacie... Wspominam pewne sytuacje wymyslam rozne zakonczenia. Sa dni gdy specjalnie wychodze by oddac sie temu. Mnostwo tego mam w swojej glowie. Bardziejtrzydziestka (chcialabym poznac Twoje imie ;)... Nie wiem jak to ujac... Tchnelas cos we mnie :) jeszcze nie wiem co... Ale dziekuje :*
nowaja1989   
sty 06 2016 Sen
Komentarze (6)
Zabieram sie za pisanie tej notki trzeci raz. Chyba za dluga jest nie moge jej zapisac heh... Jestem na telefonie nie mam jak zrobic kopiuj. Zawsze jak probuje kasuje wszystko. Bede stopniowo zapisywala. Mialam dzisiejszej nocy koszmar. Snil mi sie moj byly MT. Grrr... Cholera mnie bierze na sama mysl o Nim. Jestem zla na siebie za to ze pozwalam Mu soba pomiatac. Ze nie mialam szacunku do siebie. Ale po kolei... 2008 rok. Poznalam Go na gg. Mial wtedy dziewczyne. Pisalismy rzadko. Byl rok starszy z tej samej szkoly. NAJBRZYDSZY CHLOPAK W SZKOLE! W koncu tamta Go zostawila. Zdradzila i porzucila. Plakal za Nia strasznie. Zacisnal nam sie kontakt. Ja wtedy kombinowalam z KS. Bylam z Nim na polmetku nawet chcial mnie pocalowac. Tylko ze ja ucieklam. Balam sie pierwszego pocalunku. I chyba dlatego K sobie mnie odpudcil. On byl imprezowy ja spokojna. Nie pasowalismy do siebie. MT zaprosil mnie na studniowke. Poszlam. Mimo ze chodzil za mna RG. Ale skoro obiecalam nie chcialam sie wycofac. Po tej imprezie zostalismy para... Pierwsze 8 miesiecy bylo ok. Potem zrobilam sie zazdrosna. On ciagle pisal ze swoja byla na czatach poznawal kolezanki. Nigdy sie nie spotykali ale... On im sie nie podobal. Byl brzydki... Ehh... Nie wiem jak moglam z Nim... Moja glupota mnie przeraza... Myslalam zena przyjazni da sie oprzec zwiazek. Potem pojechal na rok na studia do Wroclawia. Mial mnie gdzies. Jak wracal na weekendy nie zawsze sie widzielismy. Mieszkal w wiosce obok. Autobusy jezdzily tylko w tygodniu. A On i tak wolal kumpli. Odwolywal w ostatniej chwili nasze spotkania. Ciagle gadal ze ma slaba psychike. Przerastal Go kazdy problem. Nawet zalatwienie zaswiadczenia ze skarbowki. Nie chcialo Mu sie pracowac. Tylko w biurze moze... Krzywy kregoslup. Siedzial na garnuszku mamy. Ciagnal od Niej tylko kase. Ja placilam za paliwo. Ja kupowalam jedzenie. Jak skonczylam szkole pojechalam do Niego do Wroclawia. Chcialam znalezc tam prace. Wyniesc sie z domu. Na szczescie sie nie udalo... Tak do kwietnia 2011. Dlaczego nie odeszlam? Bo mialam gehenne w domu. Nie dogadywalam sie z Matka. Wpadli alkoholizm. Nie chcialam byc sama. MT jako kolega byl super. Jako facet beznadzieja. Pewnego dnia kwietniowego oznajmil ze meczy Go zwiazek... Ze myslenieno drugiej osobie Go przerasta. Zerwal ze mna! A ja glupia przez 2 miesiace probowalam Go namowic do powrotu... Po tym wszystkim. Dlaczego? Heh... Bo stracilam z Nim cnote. Idealistka. Chcialam tak jak Mama miec jednego faceta do konca zycia. Pomimo ze w lozku byl tragiczny. Zawsze konczyl za szybko nigdy nawet nie przyblizyl mnie do orgazmu. A fiutka mial tak malenkiego ze jak potem dotknelam dume Paskudy przerazilam sie :P dopiero Paskuda przebil mi blone dziewicza. Haha nie zapomne miny Mojego... Ale o tym kiedy indziej. Wierzylam ze z MT mozemy naprawic wszystko. Na szczescie sie ogarnelam. Wyprowadzilam sie z domu odzyskalam spokoj. Zaczelam sie spotykac z innymi. MT wiedzial o wszystkim. Mialam z Nim ciagle kontakt. Zostalismy przyjaciolmi... Az tu nastal wrzesien 2011... Tak tak Paskuda zaczal sie o mnie starac. W koncu zakochalam sie w Nim. Jak tylko zostalismy para pochwalilam sie MT. I sie zaczelo... Nagle zaczal mnie kochac ponad zycie! Lazil za mna wydzwanial plakal lamentowal. A ja wredna suka postanowilam sie zemscic. Za te lata olewania. Nigdy Mu nie wybaczylam. Nie powiedzialam ze wroce do Niego. Ale pozwalalam sie starac. Umawialam sie z Nim by w ostatniej chwili odwolac. Odbieralam przy Nim telefony od Paskudy. By widzial moj usmiech jak z Nim rozmawialam. By widzial to szczescie i milosc. Doszlo do tego ze MT mi sie oswiadczyl. Odrzucilam. Osiagnelam co chcialam. Zerwalam z Nim kontakt. Tylko On nie chcial dac mi spokoju. Tak wydzwanial ze w koncu Paskuda zlapal za telefon zjechal Go strasznie. MT w gescie rozpaczy straszyl ze sie zabije. Znalam Go. Byl tchorzem. Nigdy by tego nie zrobil. Dopiero po paru miesiacach odezwal sie na gg. Pytal co u mnie. Wciaz byl sam. Jak urodzil sie Synek tez sie odezwal. Po mnie nie mial nikogo. Mial nadzieje wciaz ze sie zejdziemy. Koniec!
nowaja1989   
sty 05 2016 Coś o mnie
Komentarze (4)

Zawsze uważałam siebie za normalną dziewczynę, która miała trochę gorszy start w życiu. Moi rodzice w pewnym momencie za bardzo oddali się popijaniu browarów, za bardzo ingerowali w moje życie, Mama nawet je zaplanowała...Ale po kolei.

Od zawsze uwielbiałam czytać. Odkąd tylko posiadłam tą umiejętność. Do 13-14 lat jeszcze trzymałam się z chłopakami. Mam dwóch braci: rok i 5 lat młodszych. Grałam z nimi w nogę, wspinałam się po drzewach, murach, dachach. Nie lubiłam zabaw lalkami. Wieczorami, jesienią, zimą, w deszczowe dni czytałam. Miałam taką książkę z baśniami, którą znałam na pamięc, ale i tak na nowo lubiałam ją odkrywać... Potem niestety zaczęłam słyszeć: jesteś dziewczyną, nie możesz. Więc moim ulubionym miejscem stała się biblioteka. Mama wyganiała mnie na dwór, żebym nie siedziała w domu. To zabierałam książki w torebkę, wchodziłam na najwyższe drzewo żeby mieć spokój i mnie nie było :) do dziś pamiętam jak w drugiej gimnazjum dorwałam trylogię Sienkiewicza... Na wakacjach łyknęłam całą. Pana Wołodyjowskiego z 4 razy przeleciałam. Lubiłam ten świat. Świat książek. Zawsze byłam nieśmiała, zamknięta w sobie. Otwierałam się dopiero jak dobrze kogoś poznałam. Dlatego w szkole nie miałam znajomych. Miałam stare ciuchy, po kimś - byliśmy biedni. Kolejny powód samotności. Uczyłam się zawsze dobrze. Jak szłam do gimnazjum uparłam się, że nie będę miała żadnej 4 na świadectwie. I już nigdy nie miałam :P w I klasie średnia 5,0, II - 5,1, III - 5,4 :) technikum podobnie - 5,4 - 5,5 - 5,4 - 5,6. Ktoś chciał spisać zadanie - do mnie, pomoc na sprawdzianie - do mnie. A potem można się ze mnie na nowo wyśmiewać i drwić. Taka byłam, nie umiałam odmawiać. Ale to się zemściło. Jedna z osób, która mnie najmocniej gnębiła po szkole średniej została bez pracy - a ja zaczęłam robić karierę :) myślała, że po znajomości pomogę... Przeliczyła się wtedy. Ale to temat rzeka.

Pisałam kiedyś opowiadania. I wiersze. Nawet mi to wychodziło. Moja wychowawczyni w technikum była polonistką. Na zapoznanie kazała napisać wypracowanie: wakacje. Ja swoją opowieść zmyśliłam. Ale tak Ją zaintrygowało, że zostawiła mnie po lekcjach. Po jakimś czasie dałam jej do przeczytania moje wypociny. Była w szoku. Miałam swój własny styl, powiedzmy odrobinę drygu do tego. Teraz to zaginęło... Pchała mnie na polonistykę całe 4 lata. Ale to nie moja bajka. Kochałam matematykę... To do niej biło mi mocniej serce. Zajęłam w I technikum 2 miejsce w jakimś konkursie powiatowym. Od tamtej pory byłam pod skrzydłami Pani M., mojej imienniczki, matematyczki ;) przygotowywałą mnie do matmy rozszerzonej. I studiów matematycznych na Politechnice Wrocławskiej. Ale moim rodzicom się to nie podobało... Chciałam iść na studia dzienne. Miałabym stypendium, dojeżdżałabym codziennie. Kazali iść do pracy. Więc wybrałam moją księgowość... Zaocznie... Nie płaciłam za czesne aż do 3. roku. Stypendium naukowe. Potem je ucięli. Dopłacałam połowę. Ale moja Mama i tak narzekała, że za drogie są studia - pracowałam. Mama chciała żebym całą wypłatę jej oddawała. Więc po 2. roku wyprowadziłam się z domu. Czerwiec 2011...  Pół roku mieszkałam pokątnie u babci dziewczyny mojego najmłodszego brata. Sierpień 2011... Znalazłam normalną pracę (wcześniej były to kasy w marketach - po 9 h dziennie, 6 dni wolnego w miesiącu) - asystentka kierownika budowy. Byłam tam na stażu. Kadrowa mnie zapamiętała i po 1,5 roku ściągnęła z powrotem. Sierpień 2011... Firma S... Koleżanka, która odchodziła na macierzyński, przyuczała mnie. Miałam ją zastąpić. Otwierają się drzwi... I... Wchodzi Paskuda... Do teraz pamiętam to uczucie. To wrażenie jakie na mnie zrobił. Taki cholernie męski. Miał to, co chciałam u faceta. Ale zaraz była myśl: "za stary, pewnie ma żone" :P Też mu wpadłam w oko. I po dwóch koszach, jakie mu dałam, w październiku umówiliśmy się na pierwszą randkę. I już poszło... Szef po powrocie koleżanki zrobił mnie księgową. I tak zaczęła się moja kariera. Dużo by jeszcze pisać... Nie chcę zanudzać ;)

nowaja1989   
sty 04 2016 Poniedzialek
Komentarze (5)

Wieczor minal bez wiekszych ekscesow. Paskuda byl mily poprzytulal mnie... Az usnelam jak mnie glaskal po glowie ;) mowi sie ze to faceci usypiaja po dobrym bzykanku... U nas jest na odwrot :) po otgazmie zawsze czuje sie taka lekka odprezona ze usypiam bez problemu. A jak jeszcze Moje Kochanie mnie tuli i glaska to spie jak noworodek :) 

Maluch nie dostal mleka tylko mieszanke Nestle Sinclar. Zbozowa. Nie wiem czy jest dobra ale na razie chociaz to... Pojde do lekarza dowiem sie. Musze sobie rozpisac Jego diete. Dokladnie ile jakich witamin. Zrobilam mu soczek a la Kubus - marchew banan mandarynka (sok z niej wycisnelam) kiwi jablko. Pil az milo :) jutro soczek pomidorowy. Wydaje mi sie ze jest lepiej. Dalej marudzil ale o wiele mniej niz wczoraj. Mam nadzieje ze i nocka bedzie lepsza. Odstawie mu na razie wszystko mleczne. Nawet maselka nie dam do kanapeczki. Moze pasztecik Mu zrobie z indyka zeby suchego nie jadl. Albo rogalik z dzemem. Mam taki domowy nieslodzony. Musze poczytac cos o tym. Kaszke i tak je ryzowa z owocami ktore sama mu dodaje. Te kupne maja duzo cukru. Niedlugo bede dietetykiem xD

Ja tez jestem na diecie oczyszczajacej antycelulitowej :P kurcze ciezko z cwiczeniami. Dzisiaj po spacerze zabralam sie za sprzatanie a rano rachunki placilam wydatki rozliczalam. Mamy dwa osobne konta i wkladamy po rowno. Paskuda oczywiscie wiecej doklada bo ja z moim 60% macierzynskiego nie zaszaleje. Ale kontrolowac to trzeba. Skrzywienie zawodowe xD lubie wiedziec na co ile wydaje. Planuje na zas. Weekendy zawsze sa bez cwiczen. Jak Maluch spi musze sie drugim mezczyzna zajmowac :) gimnastyka zawsze jest ;) jutro najwyzej odpuszcze sobie porzadkowanie jakiejs czesci mieszkania. Kolejne postanowienie noworoczne - wysprzatac wszystko! A teraz mucie zabkow Synka i spanie. Tatus usypia! A co! Jak taki madry ;)

nowaja1989   
sty 04 2016 Brak cierpliwości
Komentarze (7)

Nie rozumiem swojego dziecka... Takie popisy jak nam daje przechodzą ludzkie pojęcie... Dzisiaj w nocy co chwilę się budził. Głaskanie, przytulanie nie pomagało. Wyprężał się cały, płakał. Ostatnio nie można Go uspokoić. Czytałam, że taka histeria jest normalna w tym wieku. Tylko przez tą nockę znowu było spięcie z Paskudą. O 6 nad ranem po prostu złapał Małego i kazał Mu biegać po pokoju. Ja dostałam zakaz wychodzenia z drugiego. Dlaczego? Bo dziecko na mnie źle reaguje. Jak mam Paskudzie wytłumaczyć, że taki Maluch wciąż myśli, że ja i on to jedność? Że Bąk dopiero zaczyna rozumieć, że jest osobną istotką? Do tego moje cycki... Dostał fioła na ich punkcie. Ciągle wkłada mi rączkę w dekolt. Mimo że noszę koszulki bez dekoltu. Może to kolejny skok rozwojowy... Jednym z moich postanowień noworocznych było więcej cierpliwości dziecka. Ale po kilkudziesięciu minutach histerii nie umiem opanować zdenerwowania. Dzisiaj rano ubierałam Go na spacer. Poszło w miarę spokojnie. Ale wkładanie do wózka... Wyprostował się jak struna i nie dało się Go posadzić. Próbowałam zgiąć Go do siedzenia, a tu jeszcze większy bunt! Nawrzeszczałam na Niego... I teraz mam wyrzuty sumienia...

Jakby tego było mało, chyba ma uczulenie na mleko modyfikowane. Odstawiam od piersi całkowicie i od ok. 3 tygodni je dostaje. Policzki zrobiły się czerwone, coś mu wyskoczyło na buźce. Chciałam się umówić do lekarza. Ale nie... Dużo dzieci jest chorych, oni nie mają miejsc i muszę czekać do przyszłego tygodnia. Czym zastąpić to mleko? Mam się sama dokształcać? Tym bardziej, że jadł chlebek z masłem, jogurty i nic Mu nie było. A butlę dostawał tylko raz dziennie. Chyba muszę znowu pójść prywatnie... Wtedy wszystkiego się dowiem... Ehh...

nowaja1989   
sty 03 2016 Zla...
Komentarze (3)

Czlowiek sie stara i jak zwykle nikt nie doceni! Wieczor do niczego! Czasem mam dosc swojego faceta... I jednego i drugiego. Optymizm Nowego Roku prysl. Wstalam Synek spal. Obudzil sie przed 17. Moj od razu co na obiad. Nosz... Korona by Mu nie spadla jakby raz cos pomyslal... I wyszedl z inicjatywa. Nie spie codziennie do 15. Mogl sie domyslic ze jestem przemeczona zarobiona padnieta. Dobra zabralam sie za obiad. Synek od razy histeria. Bo stoje przy blacie i cos robie! Wiesza mi sie na nogach i ryczy. Mowie do Mojego wez Go. Nie... Bo On sie Nim caly dzien zajmowal. :/ Zapytalam czy w takim razie chce obiad robic. A ja zajme sie dzieckiem. A On czy chce sie poklocic... :/ nic nie ruszyl. Maly placze dalej. Zabral Go. Moment spokoju. I znowu. Moj zaczal sie wsciekac. Wszystko moja wina... Zamknal Go w drugim pokoju. Wkurzona zrobilam co mialam zrobic i poszlam do Malego. W.miedzyczasie oczywiscie musialam posprzatav bo Ksiaze nic nie ruszy... ;( 

Po jakims czasie znow histeria Baka. Cholera wie o co Mu chodzi. Nie da sie Go uspokoic. Niczym zajac. Siedzi na lozku i nagle sie prostuje uderzajac o sciane. No szlag! Moj to zobaczyl wydarl sie. Zabral Malego. Znowu Moja wina! Skad ja mam wiedziec ze dziecko ktore jest spokojne zaraz bez przyczyny wygnie sie do tylu? ;( chyba ze wszystkie matki to przewiduja a ja jestem do dupy ;( po vhwili Moj oddal Baka. Juz mial go dosc. Probowalam uspic Mlodego. Nie dalo sie. Histeria pelna para. Znowu Ksiaze wpadl i co uslyszalam? ZE NIGDY NIE UMIALAM ZAJMOWAC SIE DZIECKIEM! I ze dobrze ze Maly idzie do zlobka.... ;( super... ;( czuje sie cholernie doceniona... Tyle poswiecilam. Wszystko. A On nigdy nie garnal sie do pomocy ;( 

Nie docenia tego co ma... W ogole... Juz mi sie nie chce nawet starac... 

nowaja1989   
sty 03 2016 Nudno i spokojnie
Komentarze (2)

Nuda i spokoj... Nic sie nie dzieje. Tylko Synek troche szaleje. Straszny histeryk sie z Niego zrobil. Cos Mu sie nie spodoba - od razu ryk. Nie placz tylko ryk. Caly sztywnieje wygina sie do tylu i leci... Dobrze wie ze uderzy glowa w podloge. Nie zawsze zdaze Go zlapac. Zauwazylam ze im bardziej ignorujemy te Jego wybryki tym ich wiecej. Ignorujemy w sensie nie spelniamy szantazu. Klade Go na podloge i daje sie wyryczec. Albo wynosze do drugiego pokoju. Podstawowa zasada: dziecko nie bedzie mna rzadzilo. Nie ma wymuszania. Bezstresowe wychowanie? Nigdy! Nie chce wychowac egoisty zadufanego w sobie samoluba ktory mysli ze wszystko mu wolno. Nie bije dziecka wiadomo. Mnie rodzice lali. Wystarczy. Bak musi znac swoje miejsce. 

Bialo zimno za oknem - nawet spacer byl krociutki. -10 stopni nie zachceca.

Przynajmniej pouczylam sie angielskiego! Haha! Synek przeszkadzal ale siadlam do tego. Cos tam zawsze porobilam. 

To bylo wczoraj. A dzis? Spalam do 15! W nocy nie mialam sily przekrecic sie na drugi bok do dziecka ktore spi ze mna. Nie moglam sie rozbudzic by sie Nim zajac. Usypialam za szybko przez co Maluch budzil sie co chwile. Trzeba Go poglaskac. Dobrze przykryc. Pomoc sie ulozyc. Uspokoic. Mam nadzieje ze w koncu odespalam Sylwestra :) jak ja wroce do pracy... A to juz od lutego! 

nowaja1989   
sty 01 2016 Pierwszy dzien
Komentarze (1)

Ciezko zaczal sie ten rok... Przesadzilam z piwkami. Glowa pekala brzuch bolal. Malo snu. Maluch tez nie ma humoru. Na szczescie wszystko inne gra :) Paskuda poszedl do sklepu po lekarstwo. Nawet dla mnie przyniosl.  Cydr lubelski. O wiele lepszy od piw! Ledwo wypilam. Nie chcialam zrobic Mu przykrosci. W koncu pomyslal o mnie... Jemu lekarstwo zaszkodzilo. Wymiotowal pol wieczoru. Dobrze ze o rosolku pomyslalam... Nie ma nic lepszego jak domowa zupka :)

Zaskoczyla mnie jeszcze jedna rzecz dzisiaj... Wstalam rano odslaniam zaslony a na dworze bialo! Snieg! Padal caly dzien. Musze sanki zalatwic. Zeby Synek poczul zime. Nie wiadomo ile bedzie nam dane cieszyc sie sniegiem. 

Moje postanowienia do przodu :) praktycznie wszystkie wypelnilam. Nie da sie wszystkiego od razu osiagnac. Za latwo by bylo...

nowaja1989