Komentarze (3)
Czlowiek sie stara i jak zwykle nikt nie doceni! Wieczor do niczego! Czasem mam dosc swojego faceta... I jednego i drugiego. Optymizm Nowego Roku prysl. Wstalam Synek spal. Obudzil sie przed 17. Moj od razu co na obiad. Nosz... Korona by Mu nie spadla jakby raz cos pomyslal... I wyszedl z inicjatywa. Nie spie codziennie do 15. Mogl sie domyslic ze jestem przemeczona zarobiona padnieta. Dobra zabralam sie za obiad. Synek od razy histeria. Bo stoje przy blacie i cos robie! Wiesza mi sie na nogach i ryczy. Mowie do Mojego wez Go. Nie... Bo On sie Nim caly dzien zajmowal. :/ Zapytalam czy w takim razie chce obiad robic. A ja zajme sie dzieckiem. A On czy chce sie poklocic... :/ nic nie ruszyl. Maly placze dalej. Zabral Go. Moment spokoju. I znowu. Moj zaczal sie wsciekac. Wszystko moja wina... Zamknal Go w drugim pokoju. Wkurzona zrobilam co mialam zrobic i poszlam do Malego. W.miedzyczasie oczywiscie musialam posprzatav bo Ksiaze nic nie ruszy... ;(
Po jakims czasie znow histeria Baka. Cholera wie o co Mu chodzi. Nie da sie Go uspokoic. Niczym zajac. Siedzi na lozku i nagle sie prostuje uderzajac o sciane. No szlag! Moj to zobaczyl wydarl sie. Zabral Malego. Znowu Moja wina! Skad ja mam wiedziec ze dziecko ktore jest spokojne zaraz bez przyczyny wygnie sie do tylu? ;( chyba ze wszystkie matki to przewiduja a ja jestem do dupy ;( po vhwili Moj oddal Baka. Juz mial go dosc. Probowalam uspic Mlodego. Nie dalo sie. Histeria pelna para. Znowu Ksiaze wpadl i co uslyszalam? ZE NIGDY NIE UMIALAM ZAJMOWAC SIE DZIECKIEM! I ze dobrze ze Maly idzie do zlobka.... ;( super... ;( czuje sie cholernie doceniona... Tyle poswiecilam. Wszystko. A On nigdy nie garnal sie do pomocy ;(
Nie docenia tego co ma... W ogole... Juz mi sie nie chce nawet starac...