Zepsuty wieczor
Komentarze: 0
Piatek... A wiec moj Luby wrocil z pracy z polowka Soplicy. Standard... Tylko w poniedzialek nie pil. Jeden dzien! On nad tym nie panuje. Musze w koncu przyznac ze jest alkoholikiem. Nie upija sie na szczescie do zgonu nie awanturuje. Ale ja mam i tak dosc jego picia. Gdyby nie dziecko nie ten cholerny kredyt na mieszkanie... Wiem ze potrafi nie pic. Bywalo ze dwa tygodnie wytrzymywal. Co ja mam robic... Placz krzyk awantury nie dzialaja... I do tego jego kumpel z pracy kupil psa. Od wtorku codziennie o 21 wylazi z nim na browara. Nie zabraniam mu wyjsc z kolegami. Ale codziennie? Wkurzylam sie i powiedzialam ze jak wyjdzie bede zla. A On na to: i co z tego! I co z tego? Nie nie nie... Nie zasluguje na takie traktowanie! Koniec! Przegial tym razem! Juz nie bede kolo Niego skakala dogadzala. Skonczy sie robienie kawki i podsuwanie jedzenia pod sam nos.
Dodaj komentarz