Ogarnąć się!
Komentarze: 11
Wszystkie problemy ostatnich miesięcy, a w szczególności tygodni, spowodowały, że się zapuściłam... Tak po prostu... Pierwsza połowa listopada była w miarę ok, w końcu miałam chrzciny bratanka, więc pilnowałam diety. Chciałam ładnie wyglądać w sukience... Ale potem odpuściłam. Czekoladą i jedzeniem zajadałam smutki. Teraz patrzę na siebie i nie podoba mi się wystający brzuch. Nogi też rozrosły mi się. Niby to nadal 56 kg, ale... Muszę coś z sobą zrobić.
Wpadam w lekką depresję. Może depresja to za dużo powiedziane, ale zniechęcenie, płaczliwość, zmiany nastrojów, wieczne zdenerwowanie na pewno nie są normalne. Muszę w końcu pogodzić się z faktami. Wziąć się za siebie. Zrobiłam się za wybuchowa. Pamiętam, że super czułam się po stepperze... I po solidnej porcji sałatki z serem feta...
Tak więc mam za sobą 45 minut ćwiczeń! Rozgrzewka i 35 minut steppera. Zaraz zjem sałatkę, tylko Synkowi dam jeść. Teściowa przywiozła wczoraj piernik... Bez cukru, więc mogę jeść bez większych problemów. Tylko że nie mam na niego ochoty. Nie smakuje mi. A i wyrzucić szkoda... Ehh... Najwyżej rzucę ptakom. One będą szczęśliwe.
Wracam też do nauki angielskiego. Na razie będę się uczyła tego co mam, a na weekend przywiozę sobie repetytorium z gramatyką. Muszę wziąć się ostro za siebie!
Dodaj komentarz