Nie widać końca
Komentarze: 1
Śnieg pada za oknem. A ja próbuję się ogarnąć. Wstać, dać jeść dziecku, posprzątać. I znowu wymyslać co na obiad... Co Jaśnie Księciu będzie pasowało. Ehh... Mało jem, mało śpię. Do drugiej w nocy nie mogłam zmrużyć oczu. Wczoraj wieczorem naskoczyłam trochę na Paskudę. Aż sam był w szoku. Oczywiście znowu nie zamknął szafki w kuchni - trzeba to zrobić na pasek od spodni, bo niestety, Synek wszystko wywala. Cebula latała po całym mieszkaniu. A On do mnie weź posprzątaj... Nie wytrzymałam. Wygarnęłam Mu co myślałam. Potem przylazł mnie pocałować. Niech mnie pocałuje nie powiem gdzie... Mam Go dość ;( jak można w ciągu kilku miesięcy tak się zmienić... Albo On po prostu udawał przez te 3,5 roku jak nie było Malucha... ;( nie ruszę następnym razem. Zabiorę dziecko. A jak nie posprząta będziemy się żreć. Trudno. Mam dość!!!
Dodaj komentarz