gru 01 2015

Dzien jak co dzien


Komentarze: 2

Wczoraj postanowilam mimo wszystko pierwsza wyciagnac reke na zgode. Zrobilam spaghetti na obiad - zawsze sie udaje. Paskuda wrocil z pracy dalam mu buzi. Jakbysmy sie wcale nie klocili. Niestety obiad nie posmakowal. Za slony... Robilam jak zawsze nawet mielonego nie solilam! Ostatnio marudzil na sol. Przestal palic... Smak sie wyostrzyl. Nakladalam mu trzy razy to danie... Raz za duzo makaronu potem za duzo sosu... Zagryzlam wargi. Chwile pogadalismy. Znie ierpliwiona chcialam zakonczy  nie pozwolil. Padl zarzut ze z Nim nie rozmawiam. Ok. Gleboki wdech. Poszlo niezle jak na nas. Doznalam olsnienia. Wspomnialam nasze spacery. Codziennie po 3 godziny chodzilismy nad Odra. Zima lato. Nie bylo to wazne. Faktycznie wtedy buzie nam sie nie zamykaly. Teraz siedzimy w domu. Ja z dzieckiem On przed gra. Tu jest pies pogrzebany... I tak sie zemscilam za ten obiad ;) ogladalam serial i przyszedl Paskuda do Synka. Rzucilam w Niego dmuchanym klockiem. I zaczela sie wojna na poduszki :D Bak jaki byl zadowolony. Dostal leciutko poduszka i smial sie tak radosnie ze az szczescie serce sciskalo. Obejrzalam Top Model On polozyl Synka spac. I mielismy czas dla siebie. Byl taki czuly tak delikatnie sie ze mna kochal ze na chwile zapomnialam o tym co zle...

Dzisiaj rano zadzwonil i powiedzial zebym zadzwonila do miesnego zlozyc zamowienie a On odbierze po pracy. Nawet nie protestowalam. Ustapilam. Niestety mamy problem ze zlobkiem. Burmistrz dofinansowywal prywatne zlobki. Ok. 350 zl miesiecznie. Teraz bedzie to 200... Dalam troche ciala z publicznym. Moglam bardziej powalczyc... Za szybko sie zniechecilam. Moj mial o to pretensje. On tez dal ciala ale znowu to tylko moja wina... W polowie sie zgadzam. Ale i tak opierniczylam Go ze ma sie do mnie lepiej zwracac. Przystopowal.

Wypil dzisiaj jedno piwo... Balam sie ze zaraz bedzie drugie i fajki. Ale na szczescie wytrzymal. Trzeci zabek idzie juz dziaselko jest spuchniete cale biale i peklo. Synek dal wiec popalic nam w nocy. Czopki ani masc nie podzialaly. Poki zab sie nie wyrznie bedzie ciezko... Mysle ze to kwestia dni. Masowalam dziaselko i nie czulam zabka... Dzien tez ciezki. No ale wieczor na razie wspolny udany :)

nowaja1989   
03 grudnia 2015, 15:46
Moja wina tak go nauczylam. Wkurzylam sie i kazalam samego nakladac. Stwierdzil ze z moich rak smakuje lepiej... Zawsze dziekuje za jedzenie. Juz ja go naucze...
03 grudnia 2015, 08:52
Myślę,że starasz sie az nadto...nie dotrzymuje słowa,i jeszcze musisz mu podawać obiad 100 razy bo za dużo makaronu,bo za duzo sosu...Jak mu nie pasuje to niech sam sobie nakłada.U mnie az takich przegięć nie ma,za kazdy posiłek dziękuje,potrafi sobie odgrzać i nie wybrzydza.Powiedz kochana kiedy Oni bedą tak zabiegac,przymykać oczy na nasze złe humory?? Myślą,że jak pracują to ich obowiązki sie kończą.Jak w komedii
-Idź otwórz drzwi,ktoś puka.
-Ja wczoraj ściszałem telewizor:):)

Dodaj komentarz